Jeszcze dekadę temu horrory i thrillery sci-fi kreowały mrożącą krew w żyłach wizję niedalekiej przyszłości, w której młodzi ludzie będą dosłownie „wchodzić” do świata wirtualnej rozrywki, używając do tego celu gogli czy okularów. Sony, potentat cyfrowej rozrywki, nie zasypia gruszek w popiele i przekuwa patent sprzed lat w żyłę złota. Oto PlayStation VR.

VR? Co to za VR?

Po premierze kontrolerów i kamery PlayStation Move wydawało się, że to wielki krok w dziedzinie domowej elektronicznej rozrywki. W porównaniu do najnowszej propozycji Sony, tamte akcesoria wypadają wręcz blado! Czym jest zatem tajemnicze VR, jeszcze do niedawna znane jako projekt Morfeusz? Jak sam producent deklaruje, to gogle do rzeczywistości wirtualnej (VR – „virtual reality”), w pełni kompatybilne z konsolą PlayStation 4. Po założeniu ich na głowę gracz będzie mógł w pełni przenieść się w świat rozgrywki – stanąć na polu walki, siąść za kierownicą bolidu czy eksplorować wnętrze porzuconego promu kosmicznego. Poruszać się będzie za pomocą standardowego kontrolera, czyli popularnego pada (lub, jeśli ktoś ma takie życzenie, kontrolera Move), natomiast obraz, który będzie miał przed oczami, wyświetli się również na ekranie telewizora połączonego z konsolą, tak aby pozostali członkowie zabawy nie czuli się zepchnięci na boczny tor i mogli monitorować poczynania czy nawet współzawodniczyć z użytkownikiem VR.

Jak to jest zrobione?

Główną cechą gogli jest 5,7 calowy wyświetlacz OLED, który zagwarantuje graczom szerokie pole widzenia (100°), odświeżanie obrazu z prędkością 120 fps, a także rozdzielczość RGB 1920×1080. Czujniki umieszczone na opasce wokół głowy użytkownika będą się komunikować z kamerą PlayStation. Twórcy zapewniają, że czas reakcji nie będzie większy niż 18 milisekund, co ma zapewnić graczom autentyczne wrażenie przebywania w grze. Prócz tego obiecano dźwięk 3D, wbudowany akcelerometr i żyroskop. Brzmi świetnie – a jednocześnie strasznie. Jeśli rzeczywiście odczucia podczas rozgrywki będą tak realne, jak zapowiadają twórcy, kto wie, czy nie ziszczą się mroczne wizje ze wspominanych już filmów sci-fi, czy wyśmiewane np. w serialu South Park, gdzie użytkownicy nie byli pewni, czy znajdują się w wirtualnej rzeczywistości, czy w prawdziwym życiu…

Playstation VR

Początkowo rozczarowaniem mogą okazać się tytuły przygotowane dla VR: chwilowo w planach są głównie proste symulatory czy wyścigi, mające przede wszystkim prezentować możliwości sprzętu, a nie zachwycać gracza same w sobie. Na liście jest zaledwie kilka tytułów znanych z ery „przed VR” i prawdopodobnie trzeba będzie poczekać, aż deweloperzy przekonają się do nowego pomysłu Sony.

Kiedy weźmiecie moje pieniądze?

W marcu miną 2 lata od oficjalnego potwierdzenia przez Sony pogłosek o realizacji projektu VR. Choć planowana premiera miała nastąpić w pierwszej połowie 2016 roku, już słychać głosy sugerujące, że przesunie się ona na jesień. Nie jest to jednak ostateczna data – jak wiadomo, przełomowe wynalazki lubią dawać na siebie czekać, a VR bez wątpienia będzie stanowił przełom w dziedzinie gamingu, nawet jeśli obietnice twórców są składane nieco na wyrost. Jako że w interesie producenta nie leży wypuszczenie niedopracowanego produktu, który odstraszy graczy bugami i niedociągnięciami, nie ma co na razie ustawiać się w kolejce ani odświeżać stron w poszukiwaniu opcji preorderu – jeśli VR pojawi się w sklepach przed końcem roku, będziemy mogli mówić o szczęściu. Tymczasem warto odkładać banknoty do skarbonki – gogle nie będą należały do najtańszych. Przedstawiciele Sony sugerują, że zapłacimy za nie tyle, co za nowe PlayStation 4 w momencie jego debiutu na rynku, czyli nieco mniej, niż 2 tysiące złotych. Być może bliższe informacje na temat daty premiery i ceny zostaną ujawnione na Game Developers Conference w San Francisco, 15 marca tego roku, tam bowiem Sony rokrocznie podaje wiążące informacje o swoich najnowszych produktach.

PlayStation 4